niedziela, 1 maja 2022

Wspomnienia (Mest x Wendy)

Czarnowłosy mężczyzna z pobliźnioną twarzą siedział przy barze w gildii Fairy Tail. Jedną dłonią obejmował kufel z piwem, zaś opuszkami drugiej przesuwał bezwiednie po bliźnie na skroni i policzku, która przypominała kratkę, tak jakby ktoś przycisnął jego głowę do rozgrzanego grilla.

Jak właściwie zdobył te blizny? Nie pamiętał. Prawdopodobnie wspomnienia były tak ciężkie, że łatwiej było je wymazać.

Upił łyk piwa i omal się nim nie zakrztusił. Właśnie w tym momencie do budynku weszła granatowowłosa dziewczyna, w towarzystwie swojej kotki. Jej pojawienie się, jak zawsze powodowało zamieszanie w jego sercu i umyśle.

Zmieniła się przez ostatnie lata. Była już bliska osiągnięcia pełnoletności. Niezdarna, drobnej postury dziewczynka została zastąpiona przez pewną siebie, zgrabną młodą kobietę. Była też zdecydowanie silniejszym magiem, coraz bardziej rozpoznawanym w całym Fiore. Chłopaki w jej wieku wzdychali do niej i próbowali zwrócić na siebie uwagę na wszelkie sposoby.

Właśnie, chłopaki w jej wieku...

Ten szczyl, Romeo podbiegł do niej, gdy tylko przekroczyła próg budynku gildii.

- Hej, Wendy, Carla! Nie chcecie się może wybrać na misję? – spytał wesoło, szczerząc się jak przygłup.

Krew szumiała Mestowi w uszach, a serce tłukło się tak głośno w piersi, że nie słyszał, co odpowiedziała dziewczyna. Wypił swoje piwo prawie duszkiem i odstawił głośno kufel.

Powinien wymazać sobie ją z pamięci, tak jak wymazał wspomnienia o swojej bliźnie albo o tym, że oryginalnie należał do Fairy Tail. Teraz jednak było na to za późno. Trzeba było o tym myśleć lata temu, po powrocie z Tenrou.

- Zamierzasz tak czekać w nieskończoność, aż ona wreszcie da szansę Romeo? – zagadnęła Mirajane, zabierając od niego pusty kufel.

Mężczyzna podniósł na nią wzrok, robiąc przy tym wielkie oczy. Nikomu nigdy nie mówił o uczuciach, które żywił do Wendy. Tymczasem białowłosa przejrzała go na wylot.

- Skąd ci przyszły do głowy takie bzdury? – spytał zdumiony, starając się ratować sytuację. Już i tak po gildii krążyły plotki o nim, a niektórzy dorabiali mu łatkę pedofila.

Mira uśmiechnęła się dobrodusznie.

- Szkoda, że nie możesz zobaczyć swojej miny za każdym razem, gdy Wendy jest w pobliżu. Masz emocje wypisane na całej twarzy – wyjaśniła, zataczając palcem koło przed jego nosem. – Ale nic nie osiągniesz siedząc tutaj i patrząc w kufel.

- A czy ja chcę coś osiągnąć? Chcę, by ona była szczęśliwa. A ja... jestem podstarzałym samotnikiem. Trzydziestka stuknęła, nie wiedzieć kiedy i raczej już nie szukam sobie dziewczyny – odparł i przeczesał palcami przydługie włosy. Zatęsknił za dawną fryzurą „na rekruta”, lecz bał się zmienić wygląd, by ta zmiana za mocno go nie postarzyła.

Białowłosa zachichotała.

- A kiedy szukałeś? – zagadnęła.

Mest wyglądał przez chwilę jak ryba wydobyta z wody, kiedy otwierał i zamykał usta. Wreszcie pokręcił głową zrezygnowany.

- Racja... Kiedy byliście na wyspie Tenrou, ciągle zadręczałem się tym, że was tam zostawiłem... A potem, po waszym powrocie byłem szczęśliwy, że żyjecie... Ale przez to tylko pogłębiła się różnica wieku między mną, a Wendy.

- W miłości wiek to tylko liczba. Dopóki obie strony są dorosłe – zauważyła Mira.

Mest skrzywił się znacząco.

- Ona nie jest dorosła – burknął. – Chyba nie umiesz pocieszać...

- Prawie jest – odparła białowłosa i spojrzała za mężczyznę. – Jest tutaj.

- C-co? – zająknął się czarnowłosy, odwracając gwałtownie, tak że omal nie zleciał ze stołka.

Przed nim stała granatowowłosa z ogłoszeniem w ręku.

- Dzień dobry, Mest-san – przywitała go radośnie. – Nie masz ochoty może wybrać się na misję? Brakuje nam jednej osoby.

- Wam – powtórzył i dostrzegł wreszcie Romeo i Carlę stojących nieopodal. – Och... Nie chcę przeszkadzać.

- Przeszkadzać? Przyda się nam twoja pomoc. A poza tym zauważyłam, że jesteś nie w humorze i pomyślałam... że może to poprawi ci nastrój – wyjaśniła, bawiąc się palcami.

Mirajane pokazała mu kciuki w górę zza lady baru. Nie chciał iść z tym szczylem na misję, ale jeżeli to oznaczało towarzystwo Wendy – nie mógł narzekać.

- No dobra, mogę iść. Co to za misja?

Wendy podała mu ogłoszenie, rumieniąc się i uśmiechając jednocześnie.


~~~~~~~

Jak to się stało, że został sam z Romeo? Ach, tak, Carla i Wendy poleciały na zwiady.

Od początku czuł, że ta misja będzie skazana na porażkę – jego własną porażkę. Ale nie sądził, że przyjdzie mu spędzać czas z tym dzieciakiem w pełnym napięcia milczeniu, unikając jego wzroku.

- Wiem, co wydarzyło się na Tenrou - oznajmił tak niespodziewanie Romeo, że aż starszy z magów drgnął.

- Hę?

- Braciszek Natsu mi powiedział. Zostawiłeś wszystkich i wróciłeś do Rady. Siedem lat gildia była traktowana jak zero, ale ciebie to nie dotyczyło. Ty miałeś swoją ciepłą posadkę. Nawet nie wiesz, jak mnie wkurzyło, gdy wyszło na jaw, że należysz do Fairy Tail – wyznał chłopak, tłumiąc złość.

- O co ty mnie właściwie oskarżasz? O to, że nie pamiętałem, że należę do Fairy Tail? Że nasza gildia stała się słaba? Czy też o to, że Aknologia zaatakował? – Mest czuł narastający gniew. – Nie miałem na to wpływu! A jedyną rzecz, na jaką miałem wtedy wpływ, zaprzepaściłem! Każdego dnia obwiniałem się, że zostawiłem Wendy na pastwę losu!

- Tylko Wendy cię obchodzi, co? – warknął Romeo. – Taki stary pryk jak ty powinien był sobie już ułożyć życie i mieć własną rodzinę! Czemu wciąż kręcisz się przy Wendy?

Nim mężczyzna zdołał odpowiedzieć, młodszy mag przywołał płomienie i zaatakował. Rzecz jasna chybił, ponieważ Mest przeteleportował się za jego plecy.

- Nie muszę się tłumaczyć takiemu dzieciakowi – warknął, popychając chłopaka do przodu, a gdy ten odzyskał równowagę i znów zaatakował, czarnowłosy ponownie uskoczył. – Ale jeśli nalegasz – dodał, jednocześnie krępując mu ramiona za plecami, a następnie powalił go na ziemię. – Lekcja od starego pryka: Jeżeli zależy ci na kimś, to czekasz na tę osobę, nieważne jak długo. Jak trzeba, to nawet do śmierci.

- C-co tu się dzieje? Mest-san? – Nie wiadomo kiedy pojawiły się przy nich Wendy i Carla.

Spojrzenia Mesta i Wendy się spotkały. Jej oczy były wielkie i okrągłe. Mężczyzna zdał sobie sprawę, że z jej smoczymi zmysłami musiała usłyszeć większość z jego słów.

Podniósł się z kolan i postawił do pionu Romeo.

- Nic takiego. Drobna sprzeczka – oznajmił beztrosko, poklepując chłopaka po ramieniu.

Romeo odwrócił zaczerwienioną twarz od dziewczyn. Wendy także była zarumieniona. Carla natomiast westchnęła ciężko.

- Uznałyśmy, że najlepiej będzie się podzielić i zajść ich kryjówkę z obu stron. A skoro wy dwaj nie potraficie się dogadać, to ja pójdę z Romeo, a Wendy z Mestem – zarządziła Carla stanowczo.

- Chwila, dlaczego...?! – zaczął protestować młodszy mag.

- Romeo – przerwała mu kotka karcącym tonem i oparła łapy na biodrach, jak matka upominająca swoje dziecko.

Mest pokiwał głową.

- Dobrze, możemy się tak podzielić – oznajmił, starając się ukryć zadowolenie.

Carla spojrzała na niego spod zmrużonych powiek, jakby mówiła „Zrób coś nieprzyzwoitego przy Wendy, a przerobię cię na karmę dla Happy’ego”.

- To my pójdziemy od wschodniej strony – stwierdziła granatowowłosa, ruszając w kierunku wskazanym przez siebie.

Starszy mag ruszył za nią, ignorując mordercze spojrzenie Romeo.

Przez dobrych kilka minut szli w ciszy obok siebie.

- Przepraszam...

- Słyszałam... – odezwała się jednocześnie.

Spojrzeli na siebie i zaśmiali się trochę nerwowo.

- Ty pierwsza.

- Ty pierwszy. – Znów weszli sobie w słowo.

Wendy roześmiała się perliście. Mest podrapał się w tył głowy.

- Nie przeszkadzają ci takie długie włosy? – zagadnęła dziewczyna. – Kiedyś miałeś krótkie.

- Nie wiem, czy teraz by mi pasowała taka fryzura...

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Przywołuje wspomnienia... Chociaż dużo nam się nie udało osiągnąć podczas egzaminu. Gray i Loki są silni.

- Teraz byśmy ich pewnie pokonali – odparł mężczyzna, uśmiechając się szeroko.

- Och, to możliwe. Odkąd Gray musi się zajmować swoimi dziećmi, wygląda jakby co chwilę odbywał jakąś wyczerpującą walkę – zachichotała granatowowłosa. Zaraz jednak urwała, rumieniąc się intensywnie. Mest zastanawiał się, o czym myślała.

- Zapomnij o tym, co powiedziałem do Romeo. Tak po prostu palnąłem. To nie miało związku z... – Przełknął nerwowo ślinę.

- Ze mną? Więc nie czekasz na mnie? – spytała wpatrując się w swoje stopy, a przy tym palcami skubała dół swojego topu.

- Hę? Wendy?

- Kiedy ja zdałam sobie sprawę z własnych uczuć, ty... próbujesz mnie od siebie odtrącić? Uważasz mnie jedynie za młodszą siostrzyczkę, którą trzeba się opiekować, prawda? Niezdarną i słabą.

Mężczyzna zatrzymał się gwałtownie i złapał ją za ramiona, patrząc jej w oczy.

- To nieprawda! Od początku podziwiałem twoją siłę! Gdybym nie był pod wrażeniem twojej magii i umiejętności, to nie poprosiłbym cię o pomoc w egzaminie. Poza tym jesteś piękna i odważna! Jesteś idealna...

Wiedział już, że za dużo powiedział, ale nie mógł – nie chciał tego cofać. Mógł zmienić jej wspomnienia z ostatnich minut, ale coś go powstrzymywało. Skoro ona żywiła do niego jakieś uczucia, to może...

Jej drobne, ciepłe dłonie objęły jego twarz, po czym dziewczyna uniosła się lekko na palcach i złączyła ich usta w czułym pocałunku. Po chwili zawahania mężczyzna otoczył ją ramionami i odpowiedział tym samym. Wreszcie pogłębił pocałunek, przelewając w niego wszystkie tłumione dotąd emocje i uczucia. Poczuł jak palce dziewczyny zaciskają się na jego włosach, a jej wargi rozchylają się łagodnie, zapraszając go do środka. Gdy ich języki splotły się ze sobą, krew uderzyła mu do głowy.

Odsunął się od niej gwałtownie i odwrócił wzrok, wyrównując oddech.

- Wendy... Nie możemy... Co powiedzą w gildii? Zwłaszcza o mnie. Nie chcę byś przeze mnie cierpiała – wyjaśnił.

Brązowooka milczała, a gdy Mest spojrzał na nią, odkrył, że płacze.

- Nie obchodzi mnie, co powiedzą w gildii! Niech mówią co chcą, a jak powiedzą coś złego na ciebie, to pożałują! – zawołała ocierając pospiesznie łzy, które nie przestawały płynąć. – Kocham cię... Nie chcę dłużej tego ukrywać albo czekać, aż mi przejdzie... To się nie stanie!

Mest przyciągnął ją do siebie, przytulając mocno. Dziewczyna mogła usłyszeć jak głośno i szybko biło mu serce.

- Ja też cię kocham, aniołku. I zawsze będę – szepnął. Stali tak jeszcze chwilę, przytulając się do siebie. – A teraz pora zająć się misją. Tamta dwójka chyba sobie nie poradzi bez nas – dodał, odsuwając się nieco, lecz zamiast tego ujął ją za rękę.

- Och, musiałeś tak szybko zepsuć atmosferę? – spytała rozbawiona, ocierając resztki łez.

- W innej sytuacji bym tego nie zrobił. Dlatego jak wrócimy z misji, zabieram cię na randkę – oznajmił uśmiechnięty. – Bez względu na to, co powiedzą o tym inni.

Uniósł jej dłoń do ust i złożył na jej grzbiecie czuły pocałunek, jednocześnie teleportując się z nią.

2 komentarze:

  1. Wendy jest jedną z postaci, które z początku trochę mnie irytowały, to zaczęłam ją lubić. Mesta w sumie też. Przyjemna historia, czekam na więcej one shotow 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Wendy nie była nigdy jakąś szczególnie lubianą postacią. Ale lubię romanse, gdzie jest większa różnica wieku. A jak ostatnio oglądałam FT, to zaczęłam rozmyślać o tym, że więcej sensu ma ten ship niż RoWendy i tak powstała ta historia :D

      Usuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze.
Nie ważne czy miłe czy też nie.
Dzięki temu wiem, że ktoś to czyta i mu się podoba (lub nie).

Rozdział 3. ,,Dziękuję, że przybyłeś w samą porę"

Od pewnego czasu moje życie nabrało monotonii. Mój dzień obraca się wokół jedzenia, spania, treningu, a okazjonalnie także bzykania Bulmy. ...